O 7.00 już jedziemy aby uniknąć upału.. Rano jest zimno, ok. 20 st. Marznę na moto i żałuję odesłanej wczoraj ciepłej kurtki. Co za los.
Po przejechaniu na drugą stronę gór temp wzrasta o 10 st.c. Zmiana roślinności, zmiana klimatu.
Mijamy Zadar i wjeżdżamy na magistralę Adriatycką w kier. Splitu. Jedzie się bardzo dobrze, bo niebo jest zachmurzone. Dzięki temu robimy dzisiaj gładko 300km i lądujemy na kempingu w Trogirze.
Masakra jakaś. Upał. Tłum. Korek. Ciasnota. Hałas. Wilgotność nad parującym morzem chyba 99%. Nie rozumiem ludzi których cieszy spędzanie urlopu w takich warunkach. Moim zdaniem w lipcu tysiąc razy przyjemniej jest nad polskim morzem.
Trogiru nie zwiedzamy bo: już byliśmy kilka razy w lepszych (czyt.: chłodniejszych) okolicznościach, bo za gorąco, bo korek, bo za dużo ludzi.
6 rano, ludzie śpią i jest chłodno. Potem jest już tylko gorzej ....Kemping. Trogir. |
Kemping Trogir |
Kemping Trogir |
Kemping Trogir |
Ten kemping powoduje że postanawiamy definitywnie skończyć z turystycznym wybrzeżem Adriatyku i poruszać się wyłącznie po górach, najlepiej powyżej 900m n.p.m. bo jest wtedy chłodniej. To był pierwszy i ostatni raz kiedy nocowaliśmy w lipcu nad morzem.
Pojawia się pewien rytm podróży:
Rano pobudka, zwijanie namiotu i materaca, bułka z jogurtem na śniadanie (żeby nie trzeba było zmywać ) i sru w drogę. Reszta rzeczy spakowana już wieczorem żeby nie tracić cennego czasu w chłodzie z rana. Potem po drodze kawa, jedziemy do 13-14, szybkie zakupy jedzeniowe na popołudnie i następny dzień i potem już jesteśmy na kempingu i w ten sposób unikamy jazdy w 38 stopniowym upale, co jest rzeczą niesłychanie uciążliwą i męczącą. Rozbijamy namiot, sałatka z cevapcici czy cuś, telefony do domu, lenistwo, ew. kąpiel w czymś (rzeka, potok, morze). Czasem zostajemy na drugi dzień i wtedy coś zwiedzamy .
Generalnie jest ok, tylko bardzo gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz