Po Macedonii. Ze Skopje do Sofii.


Śniadanie jemy wcześnie rano w Skopje na placu Aleksandra Macedońskiego, na którym stoi pomnik Aleksandra Macedońskiego. Obok historyczny osmański Kamienny Most. Wszędzie w centrum plac budowy. 
Powstają nowe budynki, stare miesza się z nowym, kicz, domy ze szkła, w tle turecka średniowieczna warownia, dzielnica muzułmańska z mnóstwem knajpek i barokowa fontanna z klasyczno-socrealistycznymi rzeźbami matek (w ciąży, karmiących, z dzieckiem na ręku...) a obok Cyryl i Metody i portret Matki Teresy z Kalkuty, która tak naprawdę jest Matką Teresą ze Skopje. 
I komunistyczna wielka płyta zaraz obok. Meczet, cerkiew i kościół katolicki obok siebie. 
Kolaż. 
Na rzece pomiędzy mostami budowane są jakieś żaglowce. Widać trochę rozpaczliwe poszukiwanie tożsamości tego małego kraju, który nawet nazwy nie ma powszechnie uznanej... Wszędzie macedońskie flagi wywieszone chyba po to, aby nikt nie zapomniał, jak wyglądają ...

Nowy łuk na wzór tego francuskiego



Osmański Kamienny Most

Pomnik Aleksandra Macedońskiego

Ledwo co zbudowane budynki z żaglowcem...

Żaglowiec w Skopje

Drzewa w donicach na środku rzeki

Muzeum narodowe, na moście historyczne i mityczne postacie związane w jakiś sposób z Macedonią, np. Herkules

Plac budowy w wodzie, w tle kolejny żaglowiec

Szklany dom, turecka twierdza, kościól, fontanna z antycznego socrealu 

Fontanna poświęcona matkom

Osmańska twierdza

Matka Teresa ze Skopje

Fragment muzułmańskiego bazaru z kafejkami

Nad wszystkim krzyż

Cyryl i Metody - zaproponowali zapis słowiańskich głosek za pomocą alfabetu greckiego - i tak powstała cyrylica

Potem jedziemy do Kanionu Matka. Kanion jak kanion, malowniczy, w pewnym miejscu tama. Tu zostawiamy motocykle i dalej poruszamy się na piechotę wąską ścieżką wykutą w skale, na końcu której wyłania się bizantyjski klasztor otoczony klimatycznymi knajpkami w tym kanionie. Przemiłe miejsce, godne polecenia. Pijemy tam najdroższą colę świata i w drogę.




Knajpki wiszą nad wodą

Bizantyski kościół



W wieczornej, burzliwej dyskusji postanowiliśmy jechać dalej przez Bułgarię i Rumunię, porzucony został plan zwiedzenia południa Macedonii i Grecji. 
Tak więc teraz - kierunek Sofia.
Macedonia jest spokojnym, ładnym krajem. Drogi bardzo dobre. Krajobraz jest niemal jak u nas, trochę bardziej górzysty, trochę wielkiej płyty. Ludzie mili, mieszanką polskiego i rosyjskiego idzie się dogadać, no chyba że ktoś mówi po angielsku, to wtedy jest najłatwiej.
Szybko dojeżdżamy do Sofii, gdzie na ulicach królują kocie łby, jest trochę jak w Łodzi, meldujemy się w hotelu, i na obiad. Klasyczne europejskie miasto. Z deptakiem a'la Piotrkowska. Skojarzenia z Łodzią powracają cały czas. Generalnie – szkoda czasu na zwiedzanie tego miasta., szybciej i taniej jest skoczyć do Łodzi. Bułgarki ubrane śmiało, u nas to byłyby stroje raczej do lunaparu niż eleganckie, a one tak wyzywająco ubrane chodzą sobie normalnie.


Noc znowu z zatyczkami w uszach - pod oknem dyskoteka.

Komentarze