Co ty wiesz o dziurach w drodze? Rumunia.


Nasze dwa motocykle na promie
Dzień zaczyna się śniadaniem kontynentalnym w hotelu za 6zł od osoby. Rano prom przez Dunaj. Tłum raczej nie dopisał, oprócz nas na promie był tylko jeden samochód osobowy. 

W oczekiwaniu na prom



Na granicy rumuńskiej bez problemów. Dłuższy czas miotamy się po granicznym miasteczku w celu odnalezienia stacji benzynowej w celu nabycia winiety. Nikt nie mówi po angielsku, a rumuński nie podobny do niczego. Jak już stację wreszcie znaleźliśmy to się okazało, że motocykle nie płacą winiety. Trzeba było to sprawdzić w domu, bylibyśmy godzinę do przodu....


Potem jedziemy prostą jak drut drogą do Corbeni pod górami. Dosłownie ani jednego zakrętu. Za to mnóstwo słupów elektrycznych, drogi słabe, widoków żadnych, nie ma na czym oka zaczepić. 



Ale za to bardzo mili ludzie. W jednym barze opowiadamy lokalesom historię naszej podróży mieszanką języków wszelkich. Najlepiej sprawdza się rosyjski. Mijamy biedne, rumuńskie wioski, dużo wozów z chudymi szkapinami, jeszcze więcej bezpańskich psów. Ale generalnie jest pozytywnie. Potem korzystamy z autostrady na którą wjazd odbywa się droga szutrową. Nocujemy w pensjonacie u bardzo miłych ludzi.
Czekam na jutrzejszą Transfogaraskę.

Komentarze