Bułgaria Rodopy


Jemy szybko śniadanie w hotelu i wyjeżdżamy z Sofii na południe. Jedziemy przez płaską jak stół równinę i znienacka, gwałtownie zaczynają się bułgarskie Rodopy. Nie są one jakoś szczególnie malownicze, przypominają wyższą część naszych Beskidów. Nic szczególnie ciekawego. 




Szukamy jakiegoś miejsca kempingowego nad zalewem jakiejś rzeki, ale bardzo niski stan wody odsłania szeroką strefę mułu przybrzeżnego … ani zapach ani widok nie są zachęcające. 
Szukamy więc dalej jakiegoś przyjemniejszego miejsca na kemping. Preparuję obiad pod cerkwią w lesie. 



Pierwotnie chcieliśmy tu nocować, ale okazało  się że pola kempingowego nie było w realu (na mapach było), a nocowanie zupełnie na dziko w lesie z imprezującymi obok tubylcami jakoś mi się nie uśmiechało. Na szczęście znaleźliśmy jakiś hotel na booking.com. I dzięki temu nocowaliśmy w klimatycznym, ślicznym pokoju z łazienką za 14 euro za dwie osoby.

Komentarze