Z Trogiru do Tekija Błagaj w Bośni


Opuszczamy półwysep koło Trogiru. Malownicza trasa do jazdy motocyklem.
O 6:45 jesteśmy gotowi do drogi. Opuszczamy Trogir czym prędzej, aby zdążyć przed upałem i tłumami. Kierunek - Mostar w Bośni i Hercegowinie.
W Chorwacji w Omisiu objawia się nam po lewej stronie kanion. Wygląda kusząco, więc zmieniamy migiem plany i definitywnie rezygnujemy z jazdy przereklamowaną magistralą adriatycką. Korek, tłok, smród dieseli, mega komercja.


Omis


Omis. Chorwacja

Po przejechaniu na drugą stronę góry trafiamy w inny świat. Inny klimat, inna roślinność, jedziemy fantastyczną leśną drogą wśród gór. Pijemy kawę w przydrożnym barze z lokalesami. Rezygnacja z magistrali była doskonałą decyzją. Ruch minimalny, bo większość podróżujących jedzie albo właśnie nad samym Adriatykiem albo autostradą, którą mijamy co jakiś czas dołem, bokiem, górą. Droga wspaniała, kompletnie pusta, dużo zakrętów. Rewelacja.

Chorwacja. Boczna droga


Turecka średniowieczna twierdza. Chorwacja


Chorwacja. Interior

Wjazd do Bośni i Hercegowiny odbywa się bez problemów jakimś bocznym, mało uczęszczanym przejściem granicznym.
Na jednym z zakrętów na drodze rozlany olej. Oboje się ślizgamy na nim, ale na szczęście nikt nie zalicza gleby. Omawiamy to obszernie wieczorem. 

No i po 7-8 dniach mamy przełom!!!!
37-stopniowy upał już nam w zasadzie nie dokucza, ewidentnie nastąpiła adaptacja organizmów do takich temperatur. Owszem, ciepło jest, ale już możemy spokojnie funkcjonować, nie to co na początku wyjazdu.

Wczesnym popołudniem trafiamy na super kemping „Aganovac” w Błagaju. 
Odzyskawszy energię dzięki kąpieli poszliśmy więc na piechotę przez gorące jak piec miasteczko do klasztoru Derwiszów Tekija Blagaj. Zbudowano go u stóp wielkiej góry w miejscu, gdzie spod tej góry wypływa całkiem spora rzeka podziemna. 


Klasztor Derwiszów Tekija Blagaj


Klasztor Derwiszów Tekija Blagaj
Więcej o tym miejscu można przeczytać TUTAJ
 


Komentarze