Kontynuując swoje przygody majówkowe dziś zaliczam wypad na tor w Radomiu.
Zaczęło się zupełnie nieźle:
I zaraz po kilku przejazdach toru odkryłam, że:
W tej sytuacji rozpoczęłam poszukiwanie punktu wulkanizacyjnego. Bardzo miła pani z mojego Assistance PZM (polecam!) znalazła mi funkcjonujący 3 maja warsztat.
Przemiły młody człowiek przybył z domu (miał dyżur telefoniczny) do zamkniętego warsztatu specjalnie aby zakołkować tę dziurę. Już po 3h mogłam z powrotem wrócić na tor. No i wtedy zaczęło padać. Lać.
Część motocyklistów schroniła się pod daszkiem ...
.... a część w WC. Tak przeczekaliśmy burzę.
Jak wreszcie przestało padać zrobiłam 3 kółka po mokrym torze biorąc zakręty "na kwadratowo" ,
po czym rozpoczął się odwrót do domu w strugach kolejnych opadów konwekcyjnych i w korku utworzonym przez wracające do stolicy z długiego weekendu auta.
Był to fascynujący, niezwykle owocny i pełen nowych doświadczeń wypad na tor w Radomiu.
Zaczęło się zupełnie nieźle:
I zaraz po kilku przejazdach toru odkryłam, że:
W tej sytuacji rozpoczęłam poszukiwanie punktu wulkanizacyjnego. Bardzo miła pani z mojego Assistance PZM (polecam!) znalazła mi funkcjonujący 3 maja warsztat.
Część motocyklistów schroniła się pod daszkiem ...
.... a część w WC. Tak przeczekaliśmy burzę.
Jak wreszcie przestało padać zrobiłam 3 kółka po mokrym torze biorąc zakręty "na kwadratowo" ,
po czym rozpoczął się odwrót do domu w strugach kolejnych opadów konwekcyjnych i w korku utworzonym przez wracające do stolicy z długiego weekendu auta.
Był to fascynujący, niezwykle owocny i pełen nowych doświadczeń wypad na tor w Radomiu.
Komentarze
Prześlij komentarz